A oto i rozdział drugi :).
Chciałabym bardzo podziękować za komentarze. Piszcie je, pozytywne czy negatywne-nie ma znaczenia. One dają mi do zrozumienia, że ktokolwiek to czyta. Jestem bardzo wdzięczna wszystkim komentującym. Zapraszam do czytania.
3 komentarze=kolejny rozdział
~~~
Nazajutrz nadal nie byłam pewna, czy April mówiła prawdę. Tak po prostu sobie zadzwoniła i wygrała bilety?! To przecież nie możliwe. Trzeba być WIELKIM szczęściarzem. Przeleżałam w łóżku około pół godziny, gdy zadzwonił mój telefon. To była April.
-I jak, gotowa?-spytała.
-Na co?-zdziwiłam się.
-No na zakupy. Jutro koncert, pamiętasz?-
-Dobra April, przestań już udawać.-
-Nie udaję! Mamy przecież kilka wolnych dni od szkoły, możemy pójść i wybrać kreacje na koncert. Nie rozumiem jak nadal możesz mi nie wierzyć.-
-Przepraszam, ale to mało prawdopodobne.-powiedziałam znudzona.
-W takim razie bądź o trzeciej pod moim domem. Pokaże Ci bilety i pójdziemy do galerii. Dobra?-
-Dobra, już dobra.-zakończyłam.
*
Godzina trzecia. Punktualnie, stałam pod jej domem oglądając lecące w górze ptaki. Było dość chłodno. Nacisnęłam dzwonek do drzwi. Chwilę potem zobaczyłam ubraną w biały kożuszek April, powiewającą biletami.
-Pokaż mi je.-zabrałam jeden z biletów do ręki.
Tak, zdecydowanie były prawdziwe.
-Rząd trzeci. Nie jest tak źle.-uśmiechnęłam się.
April zrozumiała o co chodzi i bez słowa ruszyłyśmy na sklepy.
*
-Ta galeria jest ogromna!-powiedziałam.
-To w końcu Londyn. Tutaj prawie każda galeria jest ogromna.-zachichotała.
Nie minęła chwila gdy wpadłyśmy do pierwszego, lepszego sklepu. To był chyba jedyny sklep, w którym ubrania były ładne i było mnie na nie stać. Spodobała mi się jedna sukienka za czterysta pięćdziesiąt dolarów. Była naprawdę piękna. Nie miała ramiączek. Dół był liliowy, a góra czarna. Z przodu miała kokardkę. April wybrała bombkę khaki z cekinami.
-Kupujesz ją czy nie?-spytała mnie.
-No nie wiem...-
-No weź, jest ładna. Świetnie na Tobie leży. Kup ją.-nalegała-Ja już mam swoją, pora na Ciebie.-
Poszłam w ślady koleżanki. Wyszłam ze sklepu, ze swoją nową sukienką.
*
April zaproponowała pójście na kawę. Zgodziłam się. Obydwie kupiłyśmy sobie cappuccino. Usiadłyśmy przy stoliczku, w rogu.
-Jak myślisz, będzie fajnie?-spytałam.
-Jasne, że tak. To w końcu One Direction. Przecież też ich lubisz.-
-Ja tylko słucham ich muzyki.-odparłam
-Cieszę się, że idziemy tam razem. Pojutrze spędzę z nimi cały dzień.-uśmiechnęła się.
-No tak. Opowiesz mi później jak było, dobrze?-
-Pewnie, że tak.-poklepała mnie po ramieniu.
*
Zrobiło się późno. Musiałam wracać. Nie chciałam jeszcze rozstawać się z April. Niestety nie mogłam zostać dłużej. Wychodząc z galerii poczułam chłód. Kolejne spotkanie z ojczymem. W domu szybko zdjęłam płaszcz. Miałam zamiar pobiec na górę i znów samotnie pobyć w pokoju. Nie udało się.
-Natalie? Świetnie, że wreszcie jesteś. Może byś odbierała telefon? Cody przyjechał zjeść z nami kolację. Będziesz jadła?-
Nie byłam głodna. W ogóle nie miałam ochoty tam siadać, dzięki ojczymowi. Ale na myśl o Codym od razu zrobiło mi się ciepło. Nic nie odpowiedziałam, tylko pobiegłam do kuchni.
-O, cześć. Już myślałem, że nie przyjdziesz. Wiesz jak się martwiliśmy?-
-Przepraszam, ale mam już siedemnaście lat. Nie jestem dzieckiem i umiem sobie poradzić. Nie będę się ciągle tłumaczyła.-wyjaśniłam.
-Dobra, nie piekl się.-próbował mnie uspokoić.
Usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie. Byłam szczupła, ale szczerze mówiąc uwielbiałam jeść. Nie oszczędzałam się i tym razem. Rozmawiałam tylko z Codym. Ojczyma zupełnie wykluczyłam.
-Tak właściwie to gdzie byłaś?-spytał brat.
-Z koleżanką w galerii. Kupowałyśmy sukienki na koncert.-
-Sukienki, koncert? Jaki koncert?-
-One Direction. April wygrała go w radiu.-
-A ile kosztowała sukienka?-
-Czterysta pięćdziesiąt dolarów.-
-Ile?!-
-Cztery...-
-Nie, ja słyszałem, ale naprawdę chciało Ci się wydawać tyle kasy na jakąś kieckę?!-
-Ty nic nie rozumiesz.-odparłam z uśmiechem.*
Nadszedł dzień koncertu. Wstałam bardzo wcześnie, zeby zdążyć się przygotować. Z trudem ubrałam sukienkę. Uczesałam się, umyłam zęby. Gdy już kończyłam przygotowania, zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam.
-Hej April.-uściskałam ją.
-Cześć Natalie. Jedziemy?-
-Tak. O, moment, tylko wezmę torebkę.-
Szybko chwyciłam za ramię torby i wskoczyłam do samochodu, gdzie czekała na nas ciocia April.
-Dzień dobry.-powiedziałam.
-Och, dzień dobry, dzień dobry.-odpowiedziała rozpromieniona kobieta.
-Jedźmy już ciociu!-błagała April.
Samochód ruszył. Jechałyśmy dosyć szybko. Już wkrótce miałyśmy dojechać na miejsce koncertu. Byłam bardzo podekscytowana. *
A oto i jesteśmy. Stałyśmy tam, w trzecim rzędzie. Rozbawione nuciłyśmy każdą piosenkę. Doczekałam się nawet mojej ulubionej: Save You Tonight. Gdy koncert się skończył, załamane wsiadłyśmy do samochodu.
-Co się stało? Koncert się nie udał?-spytała ciotka April.
-Nie ciociu, wszystko było wspaniałe. Ale szkoda, że już po wszystkim.-
*
W nocy gdy spałam, zadzwoniła do mnie April.
-Natalie, musisz iść za mnie na to spotkanie z One Direction.-
-C-co?! Dlaczego?!-przeraziłam się.
-Wymiotuję i okropnie źle się czuję. A ta karta nie może się zmarnować. Masz być o ósmej tam gdzie był koncert. O szóstej przyjdziesz do mnie po kartę.-
-Ale...-
-Żadnego "Ale". Po prostu...-
Tutaj się rozłączyłam ze względu na problemy żołądkowe.
Czasami trudniej się to czyta, ale jest świetne ;3
OdpowiedzUsuń~Strzała10
Hej, Kochana :D
Usuń/Simi
Pisz dalej xd
OdpowiedzUsuńOgólnie blog wydaje mi się oki. Wyraźnie widać, że tworzony przez osobę niepełnoletnią, One Direction, za przeproszeniem... no... nie lubię ich. Koloro trochę oczojebne, ale da się żyć. Nie będę czytała, gdyż tematyka mnie nie interesuje, ale powodzenia w pisaniu :) PS. Popraw trochę styl pisania, spacje, kropki etc. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKomu się na prawdę nudzi, rozreklamuję swoje:
po-co-to-komu.blogspot.com/
Przepraszam za spam =D
Napewno skorzystam z rad :). Bardzo dziękuję za ten komentarz, bo w bardzo kulturalny sposób wyraziłaś swoją opinię.
Usuń